Cóż minął tydzień od tego ogniska przy którym musiałem śpiewać.Rachel strasznie mnie zaczyna wkurzać.Ciągle za mną łazi,a Merida nie wiem czemu unika mnie.Ja robię nie tak?Mam dość!Po co ja w ogóle uciekałem do ojca?Tak to nie spotkałbym Meridy i nie odkrył że jestem herosem i wszystko byłoby jak dawniej,ale w końcu pewnie jakiś potwór by mnie zaatakował i zabił...
- Jack!!!Czy ty mnie słuchasz?! - spytała głośno Rachel.
- Co? - spytałem,ale po chwili dodałem:
- Przepraszam zamyśliłem się. - odpowiedziałem.
- Oki,wiesz co ja idę na chwilkę do Percego. - powiedziała i poszła.Wreszcie! Od jej paplaniny chce mi się spać.Spotkałem Meridę.
- Cześć. - przywitałem się.
- Hej. - powiedziała smutno siedząc na trawie.Wyglądała pięknie.Jej rude loki spadały na ramiona i plecy.Była ubrana lekko i letnio.Nie miała makijażu,ani butów,a we włosach miała wianek we włosach i jeszcze ten wiatr,który muskał ją po twarzy.Wyglądała uroczo.
- Słuchaj,potrzebuję rady. - przyznałem.Merida jakby stała się pogodniejsza.
- Ja myślałam,że jesteś tak inteligenty,że wszystko wiesz. - powiedziała sarkastycznie Merida po czym się zaśmialiśmy.
- Dobra to o co chodzi? - zapytała patrząc na mnie.Usiadłem obok niej.
- O Rachel. - nagle posmutniała.Zmarszczyła brwi,odwróciła ode mnie wzrok i zaczęła patrzyć na niebo tak jakby starała się zagłębić w niebieskość.Po chwili wstała.
- Nie wiem jak ci pomóc. - odpowiedziała sucho i zaczęła iść gdzieś.
- Zaczekaj!Na pewno wiesz!Ona ciągle za mną łazi,jak jej się pozbyć? - spytałem szybko.Rudowłosa zatrzymała się,aż w końcu odwróciła się w moją stronę,odgarnęła włosy i z powrotem usiadła obok mnie.
- To jak jej się pozbyć? - spytałem zniecierpliwiony.
- Nie mam pojęcia. - odparła.Nagle wybuchnęliśmy śmiechem i śmialiśmy się dopóki nie przyszła Rachel.
- To co Jack idziemy na spacer? - spytała.Przestaliśmy się śmiać.
- Nie teraz. - odpowiedziałem.
- To z wami posiedzę. - powiedziała wesoło.Mrugnąłem do Meridy,a ona zrozumiała.
- Dobra ja się zbieram i idę do siebie,muszę jeszcze coś zrobić. - oznajmiłem i wstałem.
- Okej. - powiedziała Rachel przytłoczona.
- Ja też już muszę iść. - powiedziała Merida i też wstała.Zaczeliśmy iść w stronę domków,w razie czego gdyby nas obserwowała,po czym zaraz przed domem skręciliśmy w inną stronę i oboje poszliśmy nad jezioro.Usiedliśmy na zielonej trawie.
- I jak tam moce? - spytałem.Ona w odpowiedzi wyczarowała mały płomień.
- Już myślałam,że Rachel i ty jesteście parą. - odezwała się pięknooka.
- Pffff ! - zacząłem się głośno śmiać.
- Ja i ona?! To już prędzej ja i ty! - powiedziałem to na głos!!?O NIe!Merida się zarumieniła.
- Wiesz taka super dziewczyna jak ja i taki przystojny idiota jak ja...może i by się udało... - zaczęła Merida.Znów zacząłem się śmiać.Dziewczyna jakby się speszyła.
- Nie no w sumie Ogień i Lód,przeciwieństwa się przyciągają... - podsumowałem.
- Dobra z resztą przestańmy gadać o miłosnych tematach. - zaproponowała.
- Oki. - odpowiedziałem i zaczęliśmy mówić,a to o tym,a to o tamtym.
- Zabij ją... - usłyszałem w swojej głowie.Był to jakby tak syk.Ogromnie się wystraszyłem.
- Co się stało? - spytała Merida zauważając,że coś się stało.
- Nic,wiesz co ja się będę zbierał...Dobra to jutro tak?Okej super! - wykrzyknąłem będąc już od niej dość daleko.
- Zróóób tooo. - mówił przerażający głos.Wbiegłem do domu i zamknąłem za sobą drzwi.
- Ona jesssst taaak blissssko.Zabij ją! - krzyczał głos.
- Nie!!!Nie,wynoś się z mojej głowy! - krzyczałem.Kiedy głos umilknął przebrałem się i poszedłem spać.
--------------------------------------
Dodałam rozdział dzisiaj,bo jutro gdy wracam ze szkoły od razu jadę gdzieś i wrócę późno,więc nie zdążyłabym nic napisać.Mam nadzieję,że się podoba.Cześć i czołem :D
Super rozdzial czekam na nexta
OdpowiedzUsuńPozdro i WENY!!