piątek, 27 marca 2015

Rozdział 3 Przecież to tylko plama!

Nagle do Wielkiego domu weszła rudowłosa osóbka,która miała pokręcone włosy,była podobna do Meridy,ale jednak wyglądała inaczej.Tak jest podobna,ale inna...Była wysoka i chuda.Miała zielone oczy,które błyszczały jak iskierki.Piegi na jej nosie były słodkie.Była ubrana w zwykłe ciuchy.
- Rachel! - krzyknął Chejron. - Co tu... - nie zdążył,gdyż dziewczyna zaczęła mówić bardzo szybko.
- Bojamuszęcośpowiedzieć! - Chejron kiwnął głową by mówiła.Zamknęła oczy,a gdy je otworzyła świeciły się na zielono.
- Ognista córka,Lodowy syn jednością się staną,
Świat uratują lub go pożegnają,
Pamiętajcie gwiazda wskaże wam drogę,
Śpieszcie się,bo zło rośnie,
Pan Czasu powstaje,
A za nim to zrobi,
Wy go powstrzymacie lub z światem się pożegnacie,
Przejdziecie wiele prób,nawet o ty nie wiedząc,lecz
musicie dać radę inaczej to się stanie.- powiedziała dziwnym głosem.
- To jest... - zaczął Chejron.
- Przepowiednia? - spytała Merida,a ludzio koń potwierdził.
- Cześć jak masz na imię? - podbiegła do mnie Rachel.
- Jack Frost miło mi cię...
- MI też! - przerwała mi.Nastała niezręczna cisza.Miała takie piękne oczy.
- Merida. - wtrąciła rudowłosa.Na jej twarzy malowała się złość?Może zazdrość?Ale o co?
- Rachel jak już wiesz.Miło mi! - zapiszczała Rachel.
- No cóż przepowiednią się na razie nie martwcie,a póki co pozostaje problem gdzie zamieszkacie.Na pewno sobie jakoś poradzicie,może sami coś wyczarujecie. - powiedział i Percy zaprowadził nas tam gdzie można wybudować mój domek.Cały był z lodu i sopli,lecz w środku było normalnie tak jak w każdym domu.
Meridy domek był zupełnie inny.Jej dom cały płonął,jednak w środku było normalnie.Poszedłem na wzgórze i usiadłem tam.Zapadała powoli noc.Po kilku minutach przysiadła się również Merida.
- Oh mam tego dość!!Nienawidzę tego obozu!! - krzyknąłem i wstałem.Zacząłem kopać w kamień i narzekać.
- Ciesz się,że nie masz rodziny.Nie będę cię okłamywać. - powiedziałem.Merida wstała.Miała łzy w oczach.
- Zamknij się!!Na wszystko tylko narzekasz,a ja co mam do powiedzenia!!?Byłam sierotą!!Ciesz się,że miałeś rodzinę,która przynajmniej cię kochała,a kłamała tylko dlatego,bo się martwiła!!Jesteś Egoistą!!Nie umiesz docenić tego co masz!!Ja nie miałam nic!!Rozumiesz!? - te słowa zabolały mnie.Jak mogłem być taki głupi!!Przecież ona też cierpi i jest w gorszej sytuacji niż ja.Dziewczyna usiadła na trawie i zaczęła szlochać.
- Przepraszam. - powiedziałem i usiadłem obok niej.Ona natychmiast się do mnie przytuliła.
- Jakim ty jesteś idiotą. - powiedziała.
- Ale przystojnym idiotą. - dodałem.
- A jednak idiotą. - powiedziała i popatrzyła mi w oczy.Była smutna.
- Wiem co polepszy ci humor. - powiedziałem.
- Co takiego? - spytała,a ja zacząłem ją łaskotać.Zaczęła się śmiać i tarzać po trawie.
- Przestań Bałwanie! - mówiła przez śmiech.Przestałem ją łaskotać,a ona uśmiechnęła się do mnie.Poczułem się jakoś niezręcznie.Nie mogłem wytrzymać spojrzenia tych jej oczu.
- Cześć co robicie!? - zawołała wesoło Rachel.Merida spochmurniała.
- Gówno! - odpowiedziała Merida.Wstała z ziemi i poszła mówiąc,że jest śpiąca.
- Co jej się stało? - spytała zielonooka.
- Nic po prostu ma zły humor. - odpowiedziałem.Zauważyłem,że na policzku miała plamę,więc kciukiem ją zmyłem,a ona się zaśmiała.Z tyłu dostrzegłem Meridę,która patrzyła na mnie z wyrzutem,ale co takiego zrobiłem?Przecież to tylko plama!



2 komentarze: